Natchniona przez autorki kilku blogów wprowadzam do swojego planu dnia nowy punkt, a mianowicie: picie drożdży.
Nie wiem, czy wspominałam..ale w jakoś w grudniu dałam się namówić znajomemu fryzjerowi na "małe cięcie". Oczywiście straciłam połowę długości, ale to nic, bo w przeciwieństwie do zębów..włosy odrastają.:)
Niestety w moim przypadku bardzo wolno... Chcę wprowadzić tę akcję w swoje życie bo jestem zmęczona tak mało widocznymi postępami jakie moje włosy w tym czasie poczyniły.
Nie pytajcie czemu zgodziłam się na tak radykalne cięcie, bo sama tego nie wiem. Taka już jestem.. działam pod wpływem chwili, a potem płacę za swoje występki:(
Nie mam możliwości na razie żeby zrobić zdjęcia, ale jak tylko będę mogła to zobrazuję Wam wszystko.
A Wy jakie macie sposoby na włosy?
Trzymajcie za mnie kciuki! Pozdrawiam, Patiii:***
ale drożdże nie sa takie złe, dodaj miodu bedzie lepsze- kiedys pilam
OdpowiedzUsuń